Karmelita 2M

Karmelita 2M

niedziela, 29 maja 2016

Karmelita to już NASZ DOM :)


Tak! mieszkamy już w naszym wymarzonym, wyczekanym domu.
W trakcie budowy mieliśmy 1000 chwil zwątpienia, byliśmy przekonani, że "to się nie uda", "przeliczyliśmy się"...itp itd
Ten dom wystawił nas na ogromną próbę, także naszego małżeństwa  - mąż był zmuszony wyjechać daleko poza granice kraju by zarobić na wykończenie, nie było go ponad 3 lata. Kiedy wyjeżdżał Róża miała 3 miesiące, perspektywa "wprowadzki" była odległa jak droga na Marsa.
Dom był  w stanie deweloperskim.
Dziś mamy czas, cieszymy się wolnością, swobodą, własną przestrzenią. Dziś mamy też czas by wiele rzeczy odbudować na nowo, mamy też problemy ...różne. Mąż musi się zaadoptować do polskich warunków, musimy się zaadoptować do siebie na nowo... ale wierzymy, że uda się z czasem wszystko. Tak jak udaje się dotychczas. :)

Do domu wprowadziłam się sama z dziećmi niespodziewanie i pod wpływem impulsu,  przeróżnych emocji. Nie będę wchodzić w szczegóły ale jednego popołudnia wzięłam dzieci i parę rzeczy i pojechaliśmy do domu. I tam już zostałam. To był początek marca. Miesiąc później przyjechał Krzysiek.

Początkowo było bardzo ciężko przyzwyczaić się do nowego miejsca, spaliśmy w jednym pokoju na dole, miałam lęki bo ciągle słyszałam jakieś dziwne dźwięki pomimo ogromnej ciszy - coś tam strzelało (później okazało się , że wieźba dachowa pracuje ciągle), coś walnęło (blacha na dachu), ptaki, szczekanie psów i ogromna ciemność (o godz. 23 gaszą latarnie). Potem oswoiłam się z tą ciszą i ciemnością i obecnie to nie wyobrażam sobie mieszkania w blogu (słyszysz nawet jak ktoś właśnie się załatwia). Bałam się też, że dzieci będą płakać, i że będą wołały "jak chce do domu!" ale nic z tych rzeczy - były wniebowzięte, biegały góra dół i cieszyły się tym, że nikt na nich nie warczy i maja tyle miejsca!
W sąsiedztwie mają kolegów rówieśników, także to im też ułatwiło adaptację.

A ja najbardziej na świecie cieszyłam się wieczorami - w ciszy, swobodzie. Wcześniej w jednym mieszkaniu z rodzicami chodziłam spać wtedy co oni i oglądałam to co oni więc chyba zrozumiałe, że tv stał się dla mnie niemałą atrakcją na nowym miejscu zamieszkania :)


teraz kiedy mam za sobą już prawie 3 miesiące mieszkania mogę się wypowiedzieć na temat zalet i wad tego projektu i zamierzam o tym szeroko się rozpisać w przyszłych postach
OK, to teraz parę zdjęć

"Do miejsca do którego chcesz dotrzeć nie ma drogi na skróty"




Dzień powrotu naszego taty...




Migawki z kuchni...








Kocham detale





----------------------------------








Klatka schodowa... 



Okolice...



Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma - taras. Został stworzony na tymczasem z drewna po budowie. Być może w przyszłym roku zbudujemy ten właściwy, ale wiemy na pewno, że będzie to drewniany taras




warzywnik powstaje...


Siejemy trawkę...
działka to był nasz koszmar przez bardzo długi czas. Wiosna i zbliżające się lato kusiło coraz mocniej by zainwestować w nią odrobinę funduszy. Za równanie działki zapłaciliśmy 1500 zł. Okazało się, że dwie hałdy ziemi, które mieliśmy z fundamentów wystarczyła na rozplantowanie jej pod trawnik. 
Niestety pogoda od czasu posiania nie sprzyja - praży jak na plaży i wymaga ciągłego nawadniania. I tak jednak rosną chwasty a trawa plackami gdzieś wychodzi.
grabkowanie to najgorsza część roboty!



bo fajnie jest na wsi :)

A tu zdjęcie w ulewie - jedynej od dwóch tygodni. Za mało dla trawy! I zdjęcie naszego warzywnika po prawej. Już zbieramy pierwsze plony.

Pokoje pokażę w innym poście:)
a tymczasem ...wolność Tomku w swoim domku:) hihi



sobota, 26 grudnia 2015

Poziom "0" gotowy


Post z "lekkim" opóźnieniem ale jest. Prace nad schodami zostały ukończone. Są proste w formie, klasyczne.

Od początku wiedzieliśmy, ze robimy schody z buku ze względu na cenę. Te z dębu miały być droższe. W sumie stolarz wykonał dla nas 14 trepów + zabieg liczony jako 3 trepy, balustrady, i listwy przypodłogowe na dole. Za wszystko zapłaciliśmy 7 tys. Drewno malowane było pędzlem a nie z pistoletu, dzięki temu pędzel "wyciągnął słoje". Jesteśmy zadowoleni.



















A teraz inne perspektywy

Taką oto lampę udało mi się znaleźć w składzie rzeczy używanych. Kupiłam ją za 150 zł "made in Italy". Przeznaczona do kuchni



Ten fotel też znalazłam z składzie rzeczy z Niemiec, za 180 zł. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. 


Stół zorganizował mąż, pochodzi z Irlandii, gdzie został zakupiony i odrestaurowany. Prawdziwy antyk. Wstępnie go odnowił, zmienił tapicerkę krzeseł. Materiał to mój wybór. Na obrazku poniżej jest rozłożony, normalnie tworzy kwadrat.






Jesteśmy fanami antyków. Oto staropolska skrzynia, która dawniej stanowiła szafę do przechowywania kobiecych ubrań. Z tą skrzynią jako wianem moja pra pra babcia weszła do rodziny swojego męża. Oczywiście w całości nadaje się do odrestaurowania. Kiedyś zamieszka w naszym domu. Będę w niej przechowywać koce, poduchy itp.


A teraz odrobinę kuchni. Mogę chyba rzec, że jest praktycznie kompletna. Jeszcze jakieś zazdroski, zasłony i koniec. Jest taka jaką sobie wymarzyłam już dawno temu. 

Nie pokazywałam wcześniej kafelek nad blatem
 Tu wyglądają jakby były białe, są one jednak kremowe.


 W końcu mogę wypakować swoje cudeńka i powoli szukać dla nich miejsca:)







Salon - 
Kanapy kupiliśmy używane z ogłoszenia za 1400zł 3-2-puf. Przekrywam je narzutami by się nie zakurzyły

Kupiliśmy rolety harmonijkowe na dół kosztowało nas 1550zł i to była najtańsza z możliwych opcji. Marzył mi się żaluzje drewniane ale cena nie do zaakceptowania.

Ktoś spostrzegawczy zauważy, że w oknie tarasowym poniżej ponapychany jest papier. Już kiedyś mówiłam, że problemy nas kochają. Otóż skrzydła drzwiowe nie były szczelne, wygięły się w "banan"  . Nie wiadomo dlaczego tak się stało. Montażysta mówił, że to wina producenta a producent powiedział, że to wina złego montażu w sensie - rama okna została zbyt mocno dociągnięta na kotwach do muru. Uwierzyłam producentowi. Generalnie okna są naprawione i obecne szczelne.

Stolik kawowy kupiony na składzie rzeczy używanych z Niemiec. Na razie stoi i oczekuje na metamorfozę. Myślę nad kolorem jaki mu nadać bo obecnie jest zbyt żółty. 


 Łazienka gotowa do użytku.






Plan na przeprowadzkę ciągle podlega zmianom. 
:)))