W niedługim czasie po zlokalizowaniu problemu z drzwiami udałam się do punktu Oknoplastu w Przeworsku, gdzie sprzedali mi drzwi Gerda GWX 20, z obszernie napisaną reklamacją i żądaniem usunięcia wszelkich usterek. Kiedy opowiedziałam im o wszystkich telefonach jakie wykonałam i jaką wiedzę teraz posiadam, panowie szybko stwierdzili, że muszą poprawić montaż.
Dziś w temperaturze 40 stopni w słońcu (i dobrze im tak!) panowie poprawiali spartoloną robotą.
Na budowę przybyli... dzień dobry, dzień dobry i bez zbędnych słów zabrali się do roboty...
skrzydło drzwiowe zostało zdjęte... zdjęte zostały zaślepki i wkręty odkręcone z ościeżnicy
następnie zaczęli wyrzynać piankę montażową piłą. Z początku wyglądało to tak jakby wycinali ościeżnicę...
następnie pod ościeżnicą w pionie przy użyciu młotka i dłuta wycięli kawałek wylewki
w miejscu gdzie było pęknięcie szpalety (styk uszczelki i tynku) pan wydłubał jeszcze wiekszą\ą dziurę by potem zatkać to Knaufem
o i tu nagle się zorientowałam, że coś tu idzie nie tak jak było umawiane w trakcie składania reklamacji ze sprzedawcą ;/ No właśnie a było umawiane tak, że montażyści mięli wykonać całkowity demontaż i ponowny montaż ościeżnicy i drzwi (to sugestia samego szefa).
Stwierdzili, że to będzie najlepsze wyjście ponieważ pouciekały poziomy i piony i nie wiadomo czym to jest spowodowane , ze może jakieś kotwy "poucikały" czy wkręty ???
Ja się na taką sugestię ucieszyłam ponieważ tak też radził mi pan z autoryzowanego punktu sprzedaży na Śląsku.
Myślałam, że montażyści przyjechali z poleceniem od szefa i wiedzą co mają robić a tymczasem ZORIENTOWAŁAM SIĘ, że te licznie porozsypywane kliny będą służyć do tego by ponownie wsadzić je pod ościeżnicę i ponastawiać piony i poziomy i tyle!
Zdenerwowałam się na to okrutnie. Zadzwoniłam do ich szefa i mówię, że robota nie jest robiona tak jak się umówiliśmy. Szef się zdenerwował i zadzwonił do montera i nakazał mu wyciągnąć ościeżnicę i zrobić wszystko tak jak się umawialiśmy. Panowie montażyści nie byli tacy skorzy do posłuchania szefa i tym razem już bardzooo grzecznie i spokojnie zaczęli mi tłumaczyć, że nie ma potrzeby wyciągania całej ościeżnicy ponieważ poziomy i piony pouciekały tylko na tej stronie gdzie zawieszone jest skrzydło (tam też popękała szpaleta), poniewaz kliny zostały wyciągnięte spod tej właśnie części (faktycznie).
Stwierdzili, że jak włożą ponownie kliny i złapią poziom i dają 100% gwarancji, że już podobnych problemów nie będziemy mieć.....ale decyzja należy do mnie bo szef kazał im wyciągać ościeżnicę...
no i masz tu babo rozum, jak postąpić??? tak jak pomyślałam , tak zrobiłam - zadzwoniłam do działu technicznego producenta drzwi Gerda (jest tam taki kompetentny pan, który wszystko mi wiele razy wyjaśniał) i pytam co mam zrobić? Czułam się jak w grze "Miliarderzy", gdzie właśnie wykonuję telefon do przyjaciela a stawką są moje drzwi!
Pan powiedział krótko: "Nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką sytuacją, jaką ma Pani u siebie. Nie wiem co Pani doradzić. Może zdarzyć się tak, że wyciągnięcie ościeżnicy i ponowny montaż trochę ją zniszczy, zwichruje. Proszę zaufać montażystom, trzeba założyć, że są fachowcami w tej dziedzinie i wiedzą co doradzają"
Telefon do przyjaciele nie wiele mi pomógł... tak tez zwykle bywało w słynnym programie:)
W związku z tym ze naturę mam łagodną przystałam na ich rady...
Zażądałam jednak tego by mi wszystko napisali na piśmie co zrobili w razie ponownych uszkodzeń posłużę się tym w sądzie.
Panowie przystąpili dalej do pracy
Łapiemy piony i poziomy
ponowne wwiercenie wkrętów
zakładamy skrzydło
pianka
i Knaufem objechali całą szpaletę dookoła
pęknięcie zostało zakryte
i na koniec wszystkie plastikowe nakładki, które były niemiłosiernie powycierane również zostały wymienione na nowe a drzwi na końcu ponownie wyregulowane
plastikowe kliny pod ościeżnicą zostaną tam już na zawsze, drewniane zaś po bokach można usunąć
ot niby przyczyna moich problemów
Pożegnałam panów słowami "niedozobaczenia"!
Dziś w temperaturze 40 stopni w słońcu (i dobrze im tak!) panowie poprawiali spartoloną robotą.
Na budowę przybyli... dzień dobry, dzień dobry i bez zbędnych słów zabrali się do roboty...
skrzydło drzwiowe zostało zdjęte... zdjęte zostały zaślepki i wkręty odkręcone z ościeżnicy
następnie zaczęli wyrzynać piankę montażową piłą. Z początku wyglądało to tak jakby wycinali ościeżnicę...
następnie pod ościeżnicą w pionie przy użyciu młotka i dłuta wycięli kawałek wylewki
w miejscu gdzie było pęknięcie szpalety (styk uszczelki i tynku) pan wydłubał jeszcze wiekszą\ą dziurę by potem zatkać to Knaufem
o i tu nagle się zorientowałam, że coś tu idzie nie tak jak było umawiane w trakcie składania reklamacji ze sprzedawcą ;/ No właśnie a było umawiane tak, że montażyści mięli wykonać całkowity demontaż i ponowny montaż ościeżnicy i drzwi (to sugestia samego szefa).
Stwierdzili, że to będzie najlepsze wyjście ponieważ pouciekały poziomy i piony i nie wiadomo czym to jest spowodowane , ze może jakieś kotwy "poucikały" czy wkręty ???
Ja się na taką sugestię ucieszyłam ponieważ tak też radził mi pan z autoryzowanego punktu sprzedaży na Śląsku.
Myślałam, że montażyści przyjechali z poleceniem od szefa i wiedzą co mają robić a tymczasem ZORIENTOWAŁAM SIĘ, że te licznie porozsypywane kliny będą służyć do tego by ponownie wsadzić je pod ościeżnicę i ponastawiać piony i poziomy i tyle!
Zdenerwowałam się na to okrutnie. Zadzwoniłam do ich szefa i mówię, że robota nie jest robiona tak jak się umówiliśmy. Szef się zdenerwował i zadzwonił do montera i nakazał mu wyciągnąć ościeżnicę i zrobić wszystko tak jak się umawialiśmy. Panowie montażyści nie byli tacy skorzy do posłuchania szefa i tym razem już bardzooo grzecznie i spokojnie zaczęli mi tłumaczyć, że nie ma potrzeby wyciągania całej ościeżnicy ponieważ poziomy i piony pouciekały tylko na tej stronie gdzie zawieszone jest skrzydło (tam też popękała szpaleta), poniewaz kliny zostały wyciągnięte spod tej właśnie części (faktycznie).
Stwierdzili, że jak włożą ponownie kliny i złapią poziom i dają 100% gwarancji, że już podobnych problemów nie będziemy mieć.....ale decyzja należy do mnie bo szef kazał im wyciągać ościeżnicę...
no i masz tu babo rozum, jak postąpić??? tak jak pomyślałam , tak zrobiłam - zadzwoniłam do działu technicznego producenta drzwi Gerda (jest tam taki kompetentny pan, który wszystko mi wiele razy wyjaśniał) i pytam co mam zrobić? Czułam się jak w grze "Miliarderzy", gdzie właśnie wykonuję telefon do przyjaciela a stawką są moje drzwi!
Pan powiedział krótko: "Nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką sytuacją, jaką ma Pani u siebie. Nie wiem co Pani doradzić. Może zdarzyć się tak, że wyciągnięcie ościeżnicy i ponowny montaż trochę ją zniszczy, zwichruje. Proszę zaufać montażystom, trzeba założyć, że są fachowcami w tej dziedzinie i wiedzą co doradzają"
Telefon do przyjaciele nie wiele mi pomógł... tak tez zwykle bywało w słynnym programie:)
W związku z tym ze naturę mam łagodną przystałam na ich rady...
Zażądałam jednak tego by mi wszystko napisali na piśmie co zrobili w razie ponownych uszkodzeń posłużę się tym w sądzie.
Panowie przystąpili dalej do pracy
Łapiemy piony i poziomy
ponowne wwiercenie wkrętów
zakładamy skrzydło
pianka
i Knaufem objechali całą szpaletę dookoła
pęknięcie zostało zakryte
i na koniec wszystkie plastikowe nakładki, które były niemiłosiernie powycierane również zostały wymienione na nowe a drzwi na końcu ponownie wyregulowane
plastikowe kliny pod ościeżnicą zostaną tam już na zawsze, drewniane zaś po bokach można usunąć
ot niby przyczyna moich problemów
Pożegnałam panów słowami "niedozobaczenia"!